Moja przygoda z językiem greckim rozpoczęła się niecałe 4 lata temu, gdy postanowiłam odmienić swoje życie, wyjeżdżając z Polski. Nigdy nie byłam w Grecji, nie miałam do czynienia z jej mieszkańcami, a co najważniejsze - nie słyszałam tutejszego języka. Pomyślałam, że to będzie idealne miejsce, by rozpocząć życie od tzw. czystej karty.
Pierwsze dni, tygodnie, były bardzo trudne. Mimo zapewnień, że wszyscy tubylcy serca południowej Europy znają język angielski, porozumienie się nim ograniczało się jedynie do "No, I don't speak english". Wtedy stało się dla mnie jasne, iż nie pozostaje mi nic innego, jak rozpocząć przygodę z nauką obowiązującej dzisiaj greki.
P. S. Nie brałam pod uwagę wyjazdu z tego cudu, a raczej cudów, świata ;)
Zaczęłam od podręczników do nauki języka - takich dla dzieci, pierwszoklasistów szkoły podstawowej. I to okazał się strzał w dziesiątkę. Przypomniało mi to nie tylko lata dzieciństwa, ale tę niesamowitą ciekawość i determinację w odkrywaniu czegoś zupełnie nowego. Dzisiaj poznaję alfabet, jutro głoski, a pojutrze potrafię już przeczytać proste wyrazy!!! Żaden słownik polsko - grecki nie da Wam takiej możliwości. O ile w ogóle znajdziecie jakiś porządny, bo rynek jest ubogi...
I tak rozpoczęła się moja nauka. Trudno było mi jednak zacząć rozmawiać po grecku. Mimo znajomości podstawowych zwrotów, bałam się, że powiem coś pozbawione sensu, albo źle zaakcentuję. Stąd też pojawiła się moja determinacja do dogłębnego przygotowania się pod względem gramatycznym. Przede wszystkim wsłuchiwałam się w każdą głoskę wymawianą przez moje greckie otoczenie. Mówiłam przed lustrem, ćwiczyłam wymawianie, układanie języka między zębami (zwłaszcza przy θ, δ ).
Minął rok, zanim odważyłam się podjąć samodzielną konwersację. Moi greccy znajomi dziwili się, gdzie się nauczyłam tak poprawnie mówić?! Ha! ;)
Moją podstawową dewizą językową (do dnia dzisiejszego) jest: "lepiej milczeć, niż kaleczyć język". Dotyczy to zarówno naszego ojczystego, jak i każdego obcego, który poznajemy.
Stąd też poświęciłam trochę czasu i opracowałam podstawowe tematy gramatyki greckiej i dzielę się nimi z Wami tutaj :)
Pierwsze dni, tygodnie, były bardzo trudne. Mimo zapewnień, że wszyscy tubylcy serca południowej Europy znają język angielski, porozumienie się nim ograniczało się jedynie do "No, I don't speak english". Wtedy stało się dla mnie jasne, iż nie pozostaje mi nic innego, jak rozpocząć przygodę z nauką obowiązującej dzisiaj greki.
P. S. Nie brałam pod uwagę wyjazdu z tego cudu, a raczej cudów, świata ;)
Zaczęłam od podręczników do nauki języka - takich dla dzieci, pierwszoklasistów szkoły podstawowej. I to okazał się strzał w dziesiątkę. Przypomniało mi to nie tylko lata dzieciństwa, ale tę niesamowitą ciekawość i determinację w odkrywaniu czegoś zupełnie nowego. Dzisiaj poznaję alfabet, jutro głoski, a pojutrze potrafię już przeczytać proste wyrazy!!! Żaden słownik polsko - grecki nie da Wam takiej możliwości. O ile w ogóle znajdziecie jakiś porządny, bo rynek jest ubogi...
I tak rozpoczęła się moja nauka. Trudno było mi jednak zacząć rozmawiać po grecku. Mimo znajomości podstawowych zwrotów, bałam się, że powiem coś pozbawione sensu, albo źle zaakcentuję. Stąd też pojawiła się moja determinacja do dogłębnego przygotowania się pod względem gramatycznym. Przede wszystkim wsłuchiwałam się w każdą głoskę wymawianą przez moje greckie otoczenie. Mówiłam przed lustrem, ćwiczyłam wymawianie, układanie języka między zębami (zwłaszcza przy θ, δ ).
Minął rok, zanim odważyłam się podjąć samodzielną konwersację. Moi greccy znajomi dziwili się, gdzie się nauczyłam tak poprawnie mówić?! Ha! ;)
Moją podstawową dewizą językową (do dnia dzisiejszego) jest: "lepiej milczeć, niż kaleczyć język". Dotyczy to zarówno naszego ojczystego, jak i każdego obcego, który poznajemy.
Stąd też poświęciłam trochę czasu i opracowałam podstawowe tematy gramatyki greckiej i dzielę się nimi z Wami tutaj :)
O ile pozwolą mi moje dwa polsko - grecko robaczki, które noszę już 5-ty miesiąc w brzuchu, postaram się opowiedzieć Wam, czemu lepiej mieć pod oknem beczące kozy, niż turkoczące tramwaje :) Φιλάκια!!! (buziaczki) :)