Ktoś może powiedzieć: „Poddała się. Nie chciała powalczyć o lepsze jutro i uciekła z kraju”. Niech mówi... Bo nie wie, jak to jest nie móc znaleźć swojego miejsca tam, gdzie teoretycznie powinno się je mieć. Lata nauki, studiów, kredyt studencki, praca weekendowa wpychająca w dorosłość, której drzwi oklejone są rachunkami... nieopłaconymi. |
Znajomi biorą ślub, robią dzieci. Ja się rozwodzę. Upadam na zdrowiu. Poddaję się, tak. Bo ile można walić głową w mur? Guzów jedynie cała masa, a z muru ani jedna cegiełka nie spada, aby dać nadzieję, że w końcu zostanie zburzony. I wtedy, opadając na dno spalonych marzeń
i zdeptanych planów, mówię, że już czas. Muszę odciąć się od wszystkiego. I choćby lądowanie skończyło się na jakimś południowoeuropejskim zmywaku, nie szkodzi. Przynajmniej będę daleko... Nie miałam wielkich oczekiwań. Jedyne, czego pragnęłam, to zmiana. Zaczynając od totalnego zera, mogłam przypomnieć sobie o wartościach, o których zapomniałam w codziennej walce
o przetrwanie.
I tak przyszła decyzja o wyjeździe. Do dziś nie traktuję go jak ucieczkę. Uważam go za ryzyko, którego boją się ponieść tchórze. Ja zaryzykowałam życiem. Nie miałam nikogo na miejscu docelowym, nie znałam języka, nie miałam pojęcia o rzeczywistości, do której zmierzałam półtora dnia autobusem. Z jedną walizką i niewielką sumą pieniędzy ukrytą w skarpetce mogłam trafić
o przetrwanie.
I tak przyszła decyzja o wyjeździe. Do dziś nie traktuję go jak ucieczkę. Uważam go za ryzyko, którego boją się ponieść tchórze. Ja zaryzykowałam życiem. Nie miałam nikogo na miejscu docelowym, nie znałam języka, nie miałam pojęcia o rzeczywistości, do której zmierzałam półtora dnia autobusem. Z jedną walizką i niewielką sumą pieniędzy ukrytą w skarpetce mogłam trafić
w najciemniejszy zaułek i wyjść z niego bez tożsamości. Albo w ogóle nie wyjść. Mogłam spotkać na swojej drodze złych kusicieli, którzy wykorzystaliby moje słabości. A co najgorsze, mogłam już nigdy nie powiedzieć moim najbliższym, którzy tak bardzo się o mnie martwili, że jestem cała i zdrowa i do tego szczęśliwa.
Stało się jednak inaczej. Miałam nad sobą anioła. I dziękuję mu za jego opiekę do dnia dzisiejszego. Zesłał mnie do małego, rolniczego miasteczka z mieszkańcami o gościnnych i nieskomplikowanych sercach. Nie musiałam wymachiwać przed nimi dyplomami o skończonych kursach, nie opowiadałam o wyimaginowanych predyspozycjach, nie pytali o koneksje. Patrzyli mi w oczy i widzieli zwykłą dziewczynę, która nie podąża ani za rychłym ślubem z nieznajomym, ani za wakacyjną przygodą. Dostrzegli moją duszę, która chciała po prostu odnaleźć siebie, bez pochopnych decyzji. Oni dali mi czas, którego tak bardzo brakowało mi w Polsce.
Zaczęłam oddychać. Spokojnie i miarowo.
I tak jest do dzisiaj. Mój anioł nadal czuwa, a ja się nie duszę.
Stało się jednak inaczej. Miałam nad sobą anioła. I dziękuję mu za jego opiekę do dnia dzisiejszego. Zesłał mnie do małego, rolniczego miasteczka z mieszkańcami o gościnnych i nieskomplikowanych sercach. Nie musiałam wymachiwać przed nimi dyplomami o skończonych kursach, nie opowiadałam o wyimaginowanych predyspozycjach, nie pytali o koneksje. Patrzyli mi w oczy i widzieli zwykłą dziewczynę, która nie podąża ani za rychłym ślubem z nieznajomym, ani za wakacyjną przygodą. Dostrzegli moją duszę, która chciała po prostu odnaleźć siebie, bez pochopnych decyzji. Oni dali mi czas, którego tak bardzo brakowało mi w Polsce.
Zaczęłam oddychać. Spokojnie i miarowo.
I tak jest do dzisiaj. Mój anioł nadal czuwa, a ja się nie duszę.